
4
Wywiad
Podróże międzykontynentalne
i podróże w czasie,
Szymonie, jestem fanką twojego bloga. Jest bardzo
inspirujący – wręcz zaraża pasją do podróżowania.
Ale zacznijmy od początku, w jakim wieku zaczęła się
twoja przygoda z podróżowaniem?
Bardzo dziękuję. Kiedy czytelnicy mówią mi, że mój blog im
się podoba, to jest dla mnie najlepsza motywacja do pisania.
Moja przygoda z pisaniem zaczęła się od bloga
planetkiwi.pl.
Przygotowałem prezentację na angielski o mojej wyprawie
do Laosu, która bardzo się spodobała pani nauczycielce i moim
kolegom, a nawet dzieciom z gimnazjum. Wtedy pomyślałem,
że mogę napisać też o moich innych przygodach. I tak zacząłem
pisać bloga. Najpierw tylko po angielsku, bo bardzo chciałbym
mówić świetnie w tym języku, żeby się dogadywać z innymi
podróżnikami na wyjazdach. Uwielbiam to, jak siadamy sobie
wieczorem w guesthousie i różni backpakerzy zaczynają opo-
wiadać swoje superhistorie! Później ktoś napisał do mnie, żebym
pisał też po polsku, bo dzieci nie zawsze rozumieją. W ten sposób
zacząłem pisać w dwóch językach.
Moja pierwsza podróż była jeszcze w brzuchu mamy, ale pierw-
sza prawdziwa wyprawa to była Tajlandia-Malezja-Singapur. Wtedy
miałem tylko półtora roku, więc pamiętam ją głównie z opowia-
dań rodziców i ze zdjęć. W każdym razie odkąd pamiętam, jeź-
dzimy zawsze na wakacje sami, podróżujemy autobusami, śpimy
w małych guesthouse’ach albo u ludzi w domach. To najbardziej
kocham w podróżowaniu.
Niektórzy czasemmówią, że nie warto podróżować z dziećmi,
bo i tak nic nie pamiętają. To nieprawda! Chyba bym nie daro-
wał rodzicom, jakby mnie nie zabrali w jakąś podróż. Zawsze
mamy jakieś superprzygody. A ja uwielbiam przygody, odkry-
wanie nowych rzeczy – zwłaszcza ekstremalnych, nawet jak
czasem bywa trochę niebezpiecznie. Jeśli czegoś nie pamiętam,
to zawsze mogę obejrzeć zdjęcia i wszystko sobie przypomnieć.
W jakim wieku napisałeś swoją książkę
Dziennik łowcy
przygód. Extremalne Borneo
?
Książkę napisałemw ubiegłym roku, czyli miałem dziewięć lat. To
właśnie dzięki blogowi znalazła mnie pani z wydawnictwa i napi-
sała do mnie e-maila, czy nie chciałbym napisać książki. Wtedy nie
mogłemw to uwierzyć! Myślałem nawet, że to jakiś żart! Ale oka-
zało się, że to najprawdziwsza prawda, chociaż do dzisiaj wydaje mi
się, że to jakaś magia. Książkę napisałem sam. Chociaż oczywiście
wiele osób mi przy niej pomagało. Sam opisałemmoje przygody,
co zajęło mi parę miesięcy, ale to był dopiero początek prac. Później
była redakcja – dużo się przy tym nauczyłem, chociaż często się nie
zgadzaliśmy z panią redaktor, a czasem nawet kłóciliśmy o jakieś
słowa, moje powiedzonka czy emotikony. Wymyślałem też rysunki
i komiksy, które potem rysował grafik. Wybieraliśmy zdjęcia, część
tekstu pisałem ręcznie, potem czytaliśmy i poprawialiśmy, znów
czytaliśmy i poprawialiśmy, i tak w kółko. Nie miałem pojęcia,
że to jest aż tyle pracy!
Simon – Szymon Radzimierski
czyli
na tropie przygody