1 3
był fakt, że dziewczynki nie zmieniały środowiska rówieśników.
Niemal całe przedszkolne grupy poszły razem do pierwszych klas.
Jest Pani mamą, która szanuje decyzje swoich dzieci i liczy
się z ich zdaniem. Skąd wzięło się u Pani takie podejście
do spraw związanych z rodzicielstwem?
Myślę, że to wynika w największym stopniu z tego, jak sama
byłamwychowana. Poszanowanie odrębności drugiego człowieka
i wspieranie rozwoju dziewczynek, zachwycanie się ich ciekawymi,
złożonymi charakterami, szukanie różnych ścieżek wspierania ich
w rozwoju to naprawdę fascynująca przygoda z macierzyństwem.
Okres, kiedy dziecko po raz pierwszy przekracza próg szkoły,
jest stresującym czasem nie tylko dla małego ucznia, ale
także jego rodziców. Jak Pani zdaniem powinna wyglą-
dać rola rodziców w edukacji wczesnoszkolnej dziecka?
Jak powinni wspierać rozwój dziecka?
Wmojej opinii najważniejsza jest wiara rodziców w talenty, możli-
wości i umiejętności dzieci. Wiara manifestowana, a nie ukrywana po
to, żeby dzieckomiało większą „motywację”. Warto też wspierać dzieci
w ich wszelkich inicjatywach, wykazywać zainteresowanie ich opinią,
słuchać, niekoniecznie dawać „dobre rady”, tylko pozwalać dzieciom,
aby same znalazły rozwiązanie trudnej sytuacji. Odrabianie lekcji za
dziecko uważam za jedną z najgorszych krzywd, jaką możemy uczy-
nić małemu szkolnemu człowie-
kowi. Nie dość, że pozbawiamy go
wiary we własnemożliwości, to na
domiar złego uczymy, że na oszu-
stwiemożna cokolwiek zbudować.
Edukacja szkolna dziecka to
ciężki czas dla rodzica, bo nagle
okazuje się, że autorytetem
naszych dzieci staje się nauczy-
ciel. Musimy się z tą detronizacją
pogodzić. Pół biedy, jeśli nauczy-
ciel jest kompetentnym i wartościowym człowiekiem, z dobrym
podejściem do dzieci. Gorzej, jeśli mamy poczucie, że niszczy całą
naszą dotychczasową pracę.
Jak udaje się Pani godzić rolę kobiety aktywnej zawo-
dowo i matki dwójki dzieci?
Staram się, jak znaczna większość pracujących mam. Nie ma na
to złotej recepty, niestety. Dla każdego rodzica to będzie zupełnie
inna droga, inne wyrzeczenia, inne zadania. Ja staram się czas, który
mam wolny, wykorzystywać wspólnie z dziewczynami. Czasem
mam go bardzo mało, np. przed premierą – wtedy obiecuję im, że
nadrobimy, jak tylko ten szał zawodowy minie. Wtedy zabieram je
gdzieś na krótkie wakacje albo po prostu spędzamy wspólne dni
na robieniu różnych rzeczy, na które nie było wcześniej czasu. Ale
i tak dla dziewczynek najbardziej wartościowy i pożądany jest czas,
który spędzamy we czwórkę: mama, tata i one.
Czy udział w kampanii „Świadoma mama” wprowadził
jakieś zmiany w Pani podejściu do macierzyństwa, spra-
wił, że inaczej patrzy Pani na pewne kwestie wychowaw-
cze? Czy raczej przystąpiła Pani do niej, utwierdzając się
we własnych przekonaniach?
Zobaczyłam, jak wiele jest w kwestii tej „świadomości” do zrobie-
nia. Jakie to ważne, abymówić o tym, żemałymdzieciomcukier i sól
są zbędne, że wczesna higiena jamy ustnej jest ważna nie tylko dla
zdrowych ząbków, ale i dla odporności, że niewłaściwie odżywiająca
się kobieta w ciąży może zafundować swojemu nienarodzonemu
jeszcze dziecku cukrzycę wdorosłymżyciu itd. Na wielu naszych spo-
tkaniach ze specjalistami dowiaduję się nowych, ciekawych rzeczy.
Pani książka „Luśka na Planecie Dziecko” pokazuje, że
rodzicielstwo może być połączeniem oczekiwań rodzi-
ców z potrzebami dziecka. Wydaje mi się, że w obecnych
czasach oczekiwania rodziców często znacznie przera-
stają możliwości dzieci i czasem mijają się – niestety –
z potrzebami maluchów. Zgodzi się Pani z tym stwier-
dzeniem? Jak wygląda ta kwestia w przypadku Pani
relacji z dziećmi?
Trudnomi odpowiedzieć, bo większość moich znajomych raczej
stara się słuchać potrzeb dzieci i nie realizuje swoich ambicji kosz-
tem ich dzieciństwa. Niemniej z pewnością wyścig szczurów, który
zaczyna się niekiedy już w przedszkolu, jest bolączką naszych cza-
sów. Uważam jednak, że w związku z tymwielką wartością naszych
dzieci w dorosłym życiu nie będzie pięć języków, bo ludzi z takimi
umiejętnościami będzie dużo, tylko umiejętne zachowania spo-
łeczne, np. dobra praca w grupie, inteligencja emocjonalna, nie-
standardowe myślenie, wrażliwość.
Udzieliłaby Pani na koniec jakiejś cennej rady lub wskazówki
naszym Czytelnikom, bazując na własnym doświadczeniu?
Każda rada oparta na moim doświadczeniu jest dobra tylko dla
kogoś, kto ma takie samo doświadczenie jak ja. Nie lubię udzielać
rad. Lubię, kiedy świadomi ludzie sami wyciągają wartościowe dla
siebie wnioski.
Rozmawiała
Klaudia Elert
Wielką wartością naszych dzieci w dorosłym
życiu nie będzie 5 języków, tylko umiejętne
zachowania społeczne, np. dobra praca
w grupie, inteligencja emocjonalna,
niestandardowe myślenie, wrażliwość.