Previous Page  14 / 49 Next Page
Information
Show Menu
Previous Page 14 / 49 Next Page
Page Background

1 3

był fakt, że dziewczynki nie zmieniały środowiska rówieśników.

Niemal całe przedszkolne grupy poszły razem do pierwszych klas.

Jest Pani mamą, która szanuje decyzje swoich dzieci i liczy

się z ich zdaniem. Skąd wzięło się u Pani takie podejście

do spraw związanych z rodzicielstwem?

Myślę, że to wynika w największym stopniu z tego, jak sama

byłamwychowana. Poszanowanie odrębności drugiego człowieka

i wspieranie rozwoju dziewczynek, zachwycanie się ich ciekawymi,

złożonymi charakterami, szukanie różnych ścieżek wspierania ich

w rozwoju to naprawdę fascynująca przygoda z macierzyństwem.

Okres, kiedy dziecko po raz pierwszy przekracza próg szkoły,

jest stresującym czasem nie tylko dla małego ucznia, ale

także jego rodziców. Jak Pani zdaniem powinna wyglą-

dać rola rodziców w edukacji wczesnoszkolnej dziecka?

Jak powinni wspierać rozwój dziecka?

Wmojej opinii najważniejsza jest wiara rodziców w talenty, możli-

wości i umiejętności dzieci. Wiara manifestowana, a nie ukrywana po

to, żeby dzieckomiało większą „motywację”. Warto też wspierać dzieci

w ich wszelkich inicjatywach, wykazywać zainteresowanie ich opinią,

słuchać, niekoniecznie dawać „dobre rady”, tylko pozwalać dzieciom,

aby same znalazły rozwiązanie trudnej sytuacji. Odrabianie lekcji za

dziecko uważam za jedną z najgorszych krzywd, jaką możemy uczy-

nić małemu szkolnemu człowie-

kowi. Nie dość, że pozbawiamy go

wiary we własnemożliwości, to na

domiar złego uczymy, że na oszu-

stwiemożna cokolwiek zbudować.

Edukacja szkolna dziecka to

ciężki czas dla rodzica, bo nagle

okazuje się, że autorytetem

naszych dzieci staje się nauczy-

ciel. Musimy się z tą detronizacją

pogodzić. Pół biedy, jeśli nauczy-

ciel jest kompetentnym i wartościowym człowiekiem, z dobrym

podejściem do dzieci. Gorzej, jeśli mamy poczucie, że niszczy całą

naszą dotychczasową pracę.

Jak udaje się Pani godzić rolę kobiety aktywnej zawo-

dowo i matki dwójki dzieci?

Staram się, jak znaczna większość pracujących mam. Nie ma na

to złotej recepty, niestety. Dla każdego rodzica to będzie zupełnie

inna droga, inne wyrzeczenia, inne zadania. Ja staram się czas, który

mam wolny, wykorzystywać wspólnie z dziewczynami. Czasem

mam go bardzo mało, np. przed premierą – wtedy obiecuję im, że

nadrobimy, jak tylko ten szał zawodowy minie. Wtedy zabieram je

gdzieś na krótkie wakacje albo po prostu spędzamy wspólne dni

na robieniu różnych rzeczy, na które nie było wcześniej czasu. Ale

i tak dla dziewczynek najbardziej wartościowy i pożądany jest czas,

który spędzamy we czwórkę: mama, tata i one.

Czy udział w kampanii „Świadoma mama” wprowadził

jakieś zmiany w Pani podejściu do macierzyństwa, spra-

wił, że inaczej patrzy Pani na pewne kwestie wychowaw-

cze? Czy raczej przystąpiła Pani do niej, utwierdzając się

we własnych przekonaniach?

Zobaczyłam, jak wiele jest w kwestii tej „świadomości” do zrobie-

nia. Jakie to ważne, abymówić o tym, żemałymdzieciomcukier i sól

są zbędne, że wczesna higiena jamy ustnej jest ważna nie tylko dla

zdrowych ząbków, ale i dla odporności, że niewłaściwie odżywiająca

się kobieta w ciąży może zafundować swojemu nienarodzonemu

jeszcze dziecku cukrzycę wdorosłymżyciu itd. Na wielu naszych spo-

tkaniach ze specjalistami dowiaduję się nowych, ciekawych rzeczy.

Pani książka „Luśka na Planecie Dziecko” pokazuje, że

rodzicielstwo może być połączeniem oczekiwań rodzi-

ców z potrzebami dziecka. Wydaje mi się, że w obecnych

czasach oczekiwania rodziców często znacznie przera-

stają możliwości dzieci i czasem mijają się – niestety –

z potrzebami maluchów. Zgodzi się Pani z tym stwier-

dzeniem? Jak wygląda ta kwestia w przypadku Pani

relacji z dziećmi?

Trudnomi odpowiedzieć, bo większość moich znajomych raczej

stara się słuchać potrzeb dzieci i nie realizuje swoich ambicji kosz-

tem ich dzieciństwa. Niemniej z pewnością wyścig szczurów, który

zaczyna się niekiedy już w przedszkolu, jest bolączką naszych cza-

sów. Uważam jednak, że w związku z tymwielką wartością naszych

dzieci w dorosłym życiu nie będzie pięć języków, bo ludzi z takimi

umiejętnościami będzie dużo, tylko umiejętne zachowania spo-

łeczne, np. dobra praca w grupie, inteligencja emocjonalna, nie-

standardowe myślenie, wrażliwość.

Udzieliłaby Pani na koniec jakiejś cennej rady lub wskazówki

naszym Czytelnikom, bazując na własnym doświadczeniu?

Każda rada oparta na moim doświadczeniu jest dobra tylko dla

kogoś, kto ma takie samo doświadczenie jak ja. Nie lubię udzielać

rad. Lubię, kiedy świadomi ludzie sami wyciągają wartościowe dla

siebie wnioski.

Rozmawiała

Klaudia Elert

Wielką wartością naszych dzieci w dorosłym

życiu nie będzie 5 języków, tylko umiejętne

zachowania społeczne, np. dobra praca

w grupie, inteligencja emocjonalna,

niestandardowe myślenie, wrażliwość.